Złote oczy Rena rozszerzyły się w szoku.
Otrząśnij się Ren. Walczyłeś z
najpotężniejszym szamanem wszechczasów, nic nie powinno cię już zaskoczyć, rzekł głos w jego głowie,
zaskakująco podobny do Ena Tao. Wtedy zrobił to, co by zrobił, gdyby to był
jego prawdziwy wujek.
Oh, zamknij się! pomyślał do „wuja” To nie ty masz przed sobą gadającego psa!
— Przepraszam, czy powiedziałem coś nie tak? —
spytał pies. Hm… chyba miał na imię Rex.
Szaman
krzyczał w myślach: No właśnie o to
chodzi, że coś powiedziałeś! W końcu
otrząsnął się na tyle by odpowiedzieć.
— Mówisz. Jesteś psem. Psy nie mówią.
— Aaa… to.
Zaraz ci wyjaśnię tylko usiądź, bo to może trochę potrwać. I zabierz tę broń z
podłogi, bo jeszcze ktoś się przewróci. — poprosił owczarek
Granatowłosy
wahał się między stanowiskiem między „Nikt nie rozkazuje wielkiemu Renowi Tao”,
a „O rany, on jest gorszy niż moja matka.” W końcu wziął oręż i usiadł na
tatami razem z Rexem.
— No,
więc? — spytał ze zniecierpliwieniem.
Teraz, gdy był tak blisko niego mógł mu się bliżej
przyjrzeć. W sumie, nic ciekawego. Owczarek jak owczarek, duży żółto-czarny
pies z czerwoną obrożą. Na środku była metalowa zawieszka z napisem „Rex”.
Wyglądała, jakby mogła się otwierać. Prawdopodobnie miał tam zdjęcie swojej
rodziny.
Ren zastanawiał się, jakim cudem ten pies może mówić. Kontrola
ducha? Złotooki skupił się próbując wyczuć foryoku. Nic. Magia? Jak absurdalnie
to brzmi. Z drugiej strony, dla wielu ludzi duchy to bajka. Niee… Dalej. Może
zwierzęta cały czas mogą mówić, tylko nie chcą tego pokazywać? Albo, co gorsza,
kisił się tutaj tak długo, że nie zauważył, że potrafią? Pomyślał o małej
wiewiórce rozjechanej na asfalcie w Tokio. Sorry…
Chwila, o czym ja myślę? Normalnie jakbym zgodził się pożyczyć mój mózg Choco.
Albo jakbym ja wziął jego mózg. Na jedno wychodzi.
— Dobrze. Powiem ci, ale masz przysiąc, ze nikomu tego nie
zdradzisz. — odparł Rex uroczystym tonem.
— Na co?
Na rodzinę? — Cóż, to jeszcze jakoś by przeżył. A dokładniej mógłby tę
przysięgę złamać.
— Nie. Na
honor. — Złapał go. Nigdy, przenigdy nie uda mu się tego powiedzieć. Honor był
dla niego wszystkim. To i przyjaciele. Zaczynał robić się naprawdę
sentymentalny.
— Dobrze.
Ja, Ren z rodu Tao, przysięgam na mój honor, że nie powiem twego sekretu
nikomu, dopóki mnie nie zwolnisz z przysięgi. — rzekł oficjalnym tonem
Chińczyk, a potem spojrzał na Rexa wyczekująco.
Owczarek
niemiecki przez chwilę odwzajemniał to, wpatrując się w niego, swoimi, wielkimi
czarnymi oczyma.
— Cóż, na początek, nie jestem do końca zwykłym psem. Urodziłem się w
493 roku — Pies wyczuł na sobie wzrok szamana, następnie dodał — przed naszą
erą — Teraz kocie oczy zwężyły się lekko — Nie miałem łatwego życia.
Mieszkałem w okolicach Aten, a trzy lata przed moim istnieniem odbyła się bitwa
pod Maratonem, rozpoczynając wojnę pomiędzy Helladą, a Persją. W 480 roku przed
naszą erą, gdy w waszych latach miałem 7 lat, czyli, licząc psimi latami, byłem
dorosłym psem, nastąpiła bitwa pod Termopilami, przy okazji której dokonałem
żywota. Biedny Leonidas, przysłużył się całej krainie, zostając. Nie ukrywam, że
ciągle mam do niego szacunek, mimo iż był Spartiatą. — Rex widząc
zniecierpliwienie na twarzy Rena, powiedział — Dobrze, dobrze, pospieszę się. W
każdym razie, gdy umierałem, prosiłem Artemidę i Zeusa, by mnie oszczędzili i
nie wysyłali do Podziemnego Świata Hadesa. Na szczęście. Ocalili mnie i wysłali
do Świata Dobrych Duchów. Tam okazało się, że nie jestem zwykłym duchem — pies
teatralnie zawiesił głos, a Tao mgliście przypomniał sobie, że przecież z
Grecji wywodzi się teatr — Jestem kitsune.
Ren naprawdę powinien się przyzwyczaić. W ciągu ostatnich 15
minut rozmawiał z gadającym psem ze starożytnej Grecji. A mimo to ciągle
walczył z odruchem opadnięcia szczęki.
—
Japoński, lisi demon, kitsune? — zapytał, niedowierzając.
Wzrok
zwierzęcia złagodniał trochę.
— Tak,
jednak japońska ludność przeinaczyła nas trochę. Tak naprawdę, jesteśmy po
prostu duchami zwierząt, które mogą się reinkarnować, pamiętając swoje
poprzednie życie. Lisy zawsze to potrafią, natomiast wilki, psy i podobne
budową do lisa zwierzęta raz mają szczęście, raz nie. Ale jakoś żaden z nich
jeszcze nie wpadł na pomysł, żeby poprosić Artemidę — kitsune prychnął.
Chłopak zamyślił się. Musiał to wszystko przetrawić. Właśnie
poznał jeden z największych sekretów Japonii. To po pierwsze. Po drugie, pomyślał, po co on tu przyszedł? Mógł po prostu odejść, a
ja, gdybym miał szczęście, mógłbym
uznać go za halucynację. Więc, czemu? Po chwili odezwał się.
— Dlaczego
Artemidę? To znaczy, byłeś już w zaświatach. Nie zauważyłeś, że Grecy się
mylili w kwestii bogów? — Powinien powiedzieć to taktownie. Ale oczywiście Ren
Tao postępuje tylko według własnych zasad.
Rex się
nie poruszył. Ani na milimetr. Po prostu tam był. I samo to sprawiło, że
złotooki czuł, jak zwierzę przeszywa jego duszę. Dokładnie duszę. A on, jako
szaman, mógł to śmiało potwierdzić.
— A kto
powiedział, młodzieńcze, że oba te światy się wykluczają?
Na to, granatowłosy nie znalazł odpowiedzi.
Przez chwilę w cisze patrzyli, Ren na guan-dao, owczarek na okno.
Milczenie dłużyło się i zaczynało coraz bardziej denerwować Chińczyka. W końcu,
nie wytrzymał.
— Dlaczego tu jesteś?
Pies westchnął, co było strasznie dziwne. Szaman nigdy nie
widział wzdychającego zwierzęcia i miał wrażenie, że tym razem, wyprzedził
ludzi żyjących na zewnątrz twierdzy Tao.
— Mój stary przyjaciel, który wprowadzał mnie w bycie
kitsune, poprosił mnie o przysługę. Mam chronić ciebie i twoich przyjaciół oraz
wiele innych rzeczy. Jednak, by się nie zdradzić potrzebowałem sojusznika,
który w razie czego będzie mnie krył. Pomyślałem, że tym jesteś
najinteligentniejszy i najprędzej mi zaufasz.
Ren nie mógł się powstrzymać przed myślą Szukasz kogoś, kto ci najprędzej zaufa?
Pomyliłeś domy, Yoh mieszka w Tokio.
Jednak Rex kontynuował.
— Mój przyjaciel powiedział, że wielkie zło się zbliża i że
sami nie dacie sobie rady.
Teraz, to było straszne. Wielkie
zło się zbliża? Dopiero teraz? Ledwie
pokonaliśmy Hao, przy czym Yoh prawie zginął. Zużył foryoku WSZYSTKICH
szamanów, a ten tu mi mówi, że to było jak zabranie dziecku lizaka, w
porównaniu do tego, co będzie?
Ren próbował zebrać myśli.
— A kim jest twój przyjaciel?
— Jest na to za wcześnie, młody szamanie. Ale kiedy
przyjdzie czas, powiem ci.
~~I~~
Hejka! Sorka, że tak długo,ale ciągle nie mam neta i nie mam jak wstawiać.
Super :D
OdpowiedzUsuńTen pies jest extra, ale uczucia Rena wymiatają xD Nie wiem co bym zrobiła w takie sytuacji. Wchodzi sobie człowiek do pokoju - a tu bum! Gadający pies-kitsune rodem ze starożytnej Grecji, który informuje o zbliżającej się katastrofie... I potem poinformuj o tym wszystkich dokoła...
Ren: Zbliża się kataklizm!
Ktoś: Tak? A skąd o tym wiesz?
Ren: Gadający pies z Aten mi powiedział...
Mina ktosia - bezcenna :D
Dobra, mam głupawkę i nie potrafię napisać sensownego komentarza...
Notka fajna. Pies super. Ren jeszcze lepszy. Czekam na next xD
Buziaki :*
Coś często masz te głupawkę ;D
UsuńDobra troche się pogubiłam (jak to ja XD) Ale z tego co wywnioskowałam po notce i komętarzu od Yohao zbliża się katastrofa. I to jakaś ogromna. Zastanawiam się co to będzie ale na nic nie mogę wpaść. Dla Rena najgorszą katastrofą było by chyba wyczerpanie się zapasów mleka na całej ziemi. ( Już widze jego wzrok )
OdpowiedzUsuńNotka fajna choć się trochę pogubiłam. ( ja się często czytając jakiś tekst gubie )
A i jeszcze jedno. Strasznie polubiłam Rexa. Ale miałam nadzieje wchodząc do mojego pokoju że ujrze owczarka. ( Tak bym chciała )
Keri
W czym się pogubiłaś? Jak chcesz to Ci na gg wytłumaczę ;) Mój numer: 51186378.
OdpowiedzUsuńW tym dlaczego Rex może się Reinkerować.
UsuńNiemam gg. Hej a podasz jakąś stronę by sobie zrobić gg? Plis.
( Zacofana jestem XD )
Keri
Może gadu-gadu.pl ? Taki pomysł... ^.^"
UsuńXD A nie mówiłam ,że zacofana jestem
UsuńKeri