wtorek, 27 listopada 2012

3.Dwaj bracia


Yoh pierwszy dopadł dzwonek wyroczni. Przycisnął przycisk „OK” i irytująca muzyczka zamilkła. Amidamaru czytał mu przez ramię.
Szamani!
Turniej Szamanów zostanie wznowiony w ciągu najbliższego miesiąca.
Wypatrujcie znaku.
Niech Król Duchów będzie z wami!
Goldva i Rada Szamanów
Ps. Spotkajmy się, gdy będziesz w Dobbie Village. Muszę z tobą porozmawiać. Silva.

— Juuhu! Turniej Szamanów rozpocznie się niedługo! — szaman okazał wiele, niezrozumianej dla innych ludzi, radości.

Spojrzał na Amidamaru, który rozmyślał, patrząc na nieokreślony punkt na ścianie, jakby ściana mogła mu odpowiedzieć na jego pytania.

— Myślisz o tej wiadomości od Silvy, prawda? — odgadł po wyrazie jego twarzy.

— Tak. Nie mogę zrozumieć, dlaczego chcę się z tobą spotkać. Bo to na pewno nie będzie rodzinne spotkanko, przy kawie i ciasteczkach — odpowiedział jego duch stróż, ale Asakura wiedział, że domyśla się, o co chodzi Radnemu Patch, ale chce, żeby to on wypowiedział to na głos.

Westchnął, a jego nastrój zmienił się diametralnie. Musiał kiedyś przerobić tę rozmowę. I tak długo ją odkładał. Właściwie, cieszył się. Jeśli już trzeba było to zrobić, to wolał to zrobić z Amidamaru, bardziej niż z kimkolwiek innym. Odkąd wykonali stuprocentową jedność ducha, stali się jednym. Czuli swoje emocje oraz, znając przez to obraz sytuacji, rozumieli je.  Wiedział przez to, że samuraj zrozumie to, czego na pewno nie pojmą Horo horo, Choco czy Ryo.

— Pewnie chodzi o tę sprawę w Sanktuarium Gwiazdy — powiedział wreszcie.

— Tak, pewnie o to. Swoją drogą, jeszcze z nikim o tym nie rozmawiałeś.

Yoh uważał, że łatwiej było powiedzieć wprost, niż bawić się w takie gry, ale kontynuował je.

— A o czym tu rozmawiać, Amidamaru. Przecież też tam byłeś. Nie muszę ci opowiadać, co się stało — odparł łagodnie, nie chcąc wyjść za ostro.

— Nie będę owijać w bawełnę, Yoh. Martwię się o ciebie. Znam twoją duszę, tak jak ty znasz moją. I wiem, że wydarzenia z tamtego dnia, nie pozostaną zapomniane przez twoje serce. W każdym razie, nie tak łatwo — wyznał duch.

— Co mam powiedzieć? Zabiłem własnego brata, Amidamaru.

Chłopak spojrzał na niego. Samuraj jeszcze nigdy nie widział, żeby ten zawsze roześmiany szaman wyglądał tak żałośnie. Już miał się odezwać, ale Yoh mu przerwał, zanim zdążył zacząć.

— Nie musisz mi tego uświadamiać. Wiem, że nie mogłem postąpić inaczej. Sprawa była postawiona jasno. Albo on, albo prawie sześć miliardów niewinnych ludzi. Po prostu… — spojrzał na swojego ducha stróża, w nadziei, że „po prostu” powie mu wszystko. Ale musiał dokończyć to, co zaczął teraz albo nie dokończy nigdy — Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że gdybym postarał się bardziej, to nie skończyłoby się — Śmierć to zakazane słowo — tak

Amidamaru przyglądał mu się ze zdziwieniem. Nie sądził, ze w jego przyjacielu kryje się tyle smutku i goryczy. Jak mogłem być takim głupcem? pomyślał.  Yoh zawsze tryskał entuzjazmem, zawsze przyjmował złe wiadomości ze stojeckim spokojem. To on zawsze był odważny, silny. Ale był tylko człowiekiem. A zabicie drugiego człowieka dla tak czystej duszy jest przeżyciem niezwykle bolesnym. Ale zabicie bliźniaka… Samuraj czuł cierpienie szatyna na odległość.

— To głupie. Nie udałoby mi się przekonać Hao nawet za milion lat. I nie powinienem myśleć „Co by było gdyby…” czy „Co jeśli…”, bo to nic nie zmieni i Hao nie będzie… — Yoh urwał.

Nie wiedział czemu przerwał. Jego mózg pracował wolniej. Po chwili dotarło do niego, że patrzy na dzwonek wyroczni. Oszołomiony, nie mógł się poruszyć. I wtedy, zrozumiał. Skierował wzrok na Amidamaru, to na urządzenie, nie wierząc w to, co myśli.

Król Duchów jest duchem nad duchami. On jest mocą. W połączeniu z Królem Szamanów, szamanem nad szamanami staną się potęgą zdolną zniszczyć świat lub go wybawić, zacierając przy tym granicę życia i śmierci.

Przynajmniej tak mówiono. A zacieranie granicy życia i śmierci to dokładnie to, co jemu jest teraz potrzebne.

Nie myśl o tym teraz, Yoh!  pomyślał wściekle, A co z marzeniami twoich przyjaciół? Zapomniałeś o nich? Przecież nie możesz przekładać swoich marzeń nad ich marzenia.

Szatyn spojrzał na siebie winny. Była to prawda. Jego przyjaciele mieli wspaniałe wizje świata, świata idealnego. Nie mógł ich zawieść. Nie mógł ich tak skrzywdzić tylko dlatego, że czegoś tam chciał. Jego przyjaciele byli priorytetem.

— Wszystko w porządku, Yoh-dono? — spytał zmartwiony duch stróż, który wcześniej otrząsnął się z rozmyśleń.

— Ja… Tak, Amidamaru, wszystko w porządku. Zamyśliłem się.

 Wtem, zabrzmiało pukanie.  Wcześniej Morty stawał na palcach, by przycisnąć dzwonek do drzwi, ale w końcu stwierdził, z małą pomocą Anny, że to poniżej (albo powyżej?) jego godności.

— Pójdę otworzyć — zobowiązał się szaman i po chwili widział uśmiechniętą twarz blondyna.

— Cześć, Morty! — przywitał go i wprowadził do środka — Po śniadaniu musimy iść po mleko — powiedział i z wielkim uśmiechem na ustach zabrał się za przerwane śniadanie.

Przyjaciel spojrzał na niego. Od wydarzeń z Sanktuarium maluch nie zmienił się w wyglądzie ani trochę. Ciągle miał te samą fryzurę, jasnoniebieską bluzę z kapturem i białe spodnie.  Jednak w środku na pewno nie był tą samą osobą. Żaden nie był taki jak wcześniej. Wszystko się zmieniło. Cóż, prawie wszystko.

— Mleko? Chwila…, Ren przyjeżdża? — zdziwił się Morty. Tęsknił za przyjaciółmi, ale nie miał pojęcia, ze zobaczy jednego z nich tak szybko.

 — Tak. Anna uznała, że nie damy sobie rady, więc poprosiła Jun, żeby przyjechała, a jak ona przyjeżdża, to znaczy, że Ren przyjeżdża z nią. — Yoh skończył drugą kanapkę, po czym dla odmiany wziął trochę ryżu.

Oyamayda zawahał się. Zastanawiał się czy spytać czy nie. Wiedział, że krótkowłosy go nie w
wyśmieje, a jednak nie mógł podjąć decyzji.

— O co chcesz mnie spytać? — Asakura powiedział, zupełnie jakby umiał czytać w myślach.
  
Morty podniósł na niego jego wielkie niebieskie oczy i rzekł:

— Chcę cię poprosić, byś nauczył mnie kontroli ducha.
~~I~~
Z komórki zaczęły dobiegać dźwięki jej ulubionej piosenki, a ona leniwie otworzyła oczy. Poprawka, jedna z ulubionych piosenek. Uważała, że muzyka i książki są bardzo podobne do dzieci. Małe, słodkie pociechy. A ona, jako matka, nie mogła wybierać jednego ulubieńca, bo tak po prostu nie wypada.

Nastolatka prawie po omacku sięgnęła telefonu i przycisnęła „Stop”, po czym opadła na poduszkę z głośnym jękiem. Do czwartej nad ranem czytała książkę, by odkryć, że spokojnie mogła poczekać do rana i się wyspać.

Historia była fatalna. Okej, początek był niezły. Zagadki, tajemnicze morderstwa, miłość, a potem „BUM!”. Wampiry! No ludzie, dajcie spokój! Nie żeby miała coś do wampirów. Podobał jej się „Zmierzch”, „Pamiętników wampirów” była kiedyś fanką, ale teraz… Denerwowało ją to. Naprawdę. Wchodzisz do księgarni, chcesz poczytać coś nowego, oryginalnego, dopracowanego, a wszędzie to samo! Wampiry, wilkołaki, demony, anioły ciemności i mordercy podróżujący w czasie.

Mrok staje się przereklamowany, pomyślała, gdy pierwszy raz zobaczyła lalki potwory dla małych dzieci, Z drugiej strony, ciekawe co z nich wyrośnie…

Dziewczyna prawie zasnęła. Najwyraźniej jej duch stróż nie mógł jej na to pozwolić i włączył magnetofon, w którym ciągle była płyta, używana ostatnim razem. Szamanka aż podskoczyła i rozejrzała się dookoła, jakby szukała przeciwnika. Szybko wyszła z łóżka. Miała dylemat: wyłączyć muzykę czy dorwać fioletową kulkę, w którą zmienił się je duch. W końcu, zrezygnowana poszła odłączyć urządzenie od prądu.

— Musiałaś budzić mnie w ten sposób, prawda? — spytała swoją partnerkę w walce, a ona zachichotała.

Nastolatka westchnęła.

— Masz szczęście, że jesteś słodka — burknęła, po czym uśmiechnęła się lekko.

Nigdy nie uśmiechała się szeroko. Już w przedszkolu uważała podnoszenie ust tak wysoko, za stratę energii. W podstawówce było już trochę lepiej, ale wiedziała, że jeszcze czasu minie, zanim będzie to potrafić.

Otworzyła szafę. Miała mało ubrań. Lubiła robić zakupy, ale nigdy nie miała na nie czasu. Walki z szamanami, wizyty po miejscowych bibliotekach i urzędach oraz w między czasie czytanie książek dla relaksu zajmowały jej cały dzień i pieniądze w portmonetce. A gdy kończyła, jechała do kolejnego miasta i zaczynała od początku. Wiele razy chciała się poddać, ale zawsze wtedy patrzyła na zdjęcie jej rodziny i wiedziała, że nie może.

Po przejrzeniu swoich rzeczy dziwnym grymasem, podeszła do lustra. Nie wyglądała aż tak tragicznie. Długie i proste włosy o kolorze zielonym opadały jej na ramiona. Była ubrana w ciemnozieloną bluzkę z krótkim rękawem. Do tego miała czarne legginsy i fioletową spódniczkę mini z dwoma czarnymi, dosyć cienkimi paskami. Na nogi założyła sznurowane kozaki sięgające jej do kolan. Jednak najbardziej zadziwiały jej piękne oczy o kolorze wrzosu. To one pomogły dziewczynie wiele razy, sprawiając, że z odrobiną aktorstwa, chłopcy jedli jej z ręki. A ona mogła wydostać z nich pewne informacje.

Zielonowłosa zastanowiła się i zapięła na włosach śliczną srebrną spinkę z kryształem ametystu. Wzięła również łańcuszek z całkiem sporym srebrnym motylem i założyła na szyję. Była prawie gotowa. Z szafki z bielizną wyjęła sztylet w pokrowcu, po czym włożyła go do prawego buta. Idealnie.

Odwróciła się by spytać się ducha o zdanie i przez przypadek spojrzała na stare zdjęcie w złotej ramce, które stało na jej biurku. Łzy stanęły w jej oczach.

Nie będę płakać, nie będę płakać, nie będę płakać, powtarzała sobie w myślach, ale to nic nie dało. Już po chwili miała mokre ślady na policzkach.

Na zdjęciu była jej ciotka, wujek i dwaj bracia, jeden od niej starszy, drugi był w tym samym wieku co ona. Mieli wtedy po pięć, może sześć lat. Była wtedy cały rok u wujostwa, ponieważ jej rodzice mieli trudną sytuację finansową, a chcieli żeby miała co jeść, dopóki nie będzie lepiej. I pomimo braku rodziców, za którymi wtedy bardzo tęskniła, to był najlepszy okres jej życia. Miał również tak samo tragiczny koniec. Nie pamiętała dokładnie co się stało. Umysł ma tendencję do zamazywania złych wspomnień. Wiedziała, że ciocia i wujek zostali brutalnie zamordowani na jej oczach. Oczach sześcioletniej dziewczynki. Jednemu z jej braci udało się jakoś uciec i jej najwyraźniej też. Ale jej starszy braciszek… Pamiętała, jak oddzieliła ich ściana ognia, a potem… już go nie było. Wszędzie tylko ogień i ciemność, ogień i ciemność… Powoli zanurzała się we wspomnieniach, lecz gdy poczuła obecność przyjaciółki, udało się jej wydostać na powierzchnię.

Spojrzała na swoje odbicie i ignorując mgłę, jaką zaszły jej oczy od płaczu, wyjęła ostrze, po czym ustawiła się w postawie bojowej.

Zginęły trzy bliskie mi osoby. Nie dopuszczę czwartej. Słyszysz, braciszku? Znajdę cię.
~~I~~
Konichi wa! ^.^ Jak neta nie było, tak nie ma. Dla was to może dobrze, bo nudzi mi się i piszę notki ;D Dzisiaj notka extra, co chyba widać po długości. Nie przyzwyczajajcie się ;P

 Chcę się poprosić o radę w pewnej kwestii. Zacząć sobie szukać ducha stróża albo chociaż pomocnika? Właściwie to ducha stróża już mam ^.^ [Duch: Hejka!], ale z pewnych powodów nie może się wypowiadać. Poza tym, mam zbyt miękkie serce, żeby się znęcać nad swoim stróżem, więc żadnej masakry nie będzie. Nie tak jak u Spokoyoh…^^ Więc tymczasowy pomocnik? Piszcie w komentarzach.


5 komentarzy:

  1. Super notka :D Ciekawa jestem kim jest ta dziewczyna. Coś myślę ,że w zabiciu jej rodzinh maczał palce Hao a któż by inny. Tymczasowy pomocnik chmmmm ...... Co by ci tu doradzić. Oto jest pytanie. Jeżeli z duchów to naprzykład . .... Ducha Ognia XD Ciekawe czy ci Hao go pożyczy a tak na serio to może Matamute ( to był chyba dawny przyjaciel Hao. On jest kotem z tego co słyszałam Tylko nie wiem czy on jest duchem. )
    Pozdrawiam
    Keri

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę Ci z chęcią pożyczyć Rena xD U mnie się obija, więc może u Ciebie będzie lepiej? ^^ No i oczywiście Choco w komplecie xD
    A co do notki to powiem tyle... WIĘCEJ!! :D Może i ta była dłuższa ale i tak za szybko mi się skończyła... No i Yohś *.* Jest taki słooodki ^^ Kawaii! Chce przywrócić braciszka do życia... Za to ta dziewczyna, o ile dobrze rozumiem ma do Haosia pewną sprawę... Nieładnie Hao.. Już ja sobie z Tobą porozmawiam.. *groźny wzrok* Nie ma zabijania rodziny, a tym bardziej braci kogokolwiek z bohaterów!
    H: Gomen, Yohao-san... *słodkie oczka*
    Co ja z Tobą mam...
    Czekam z niecierpliwością na next i pozdrawiam :*
    Yohao ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Cię do Liebster Award! Więcej informacji na my-asakura-twins.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny szamański blog<33 będę wpadaćO<3często

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG, KOCHAM CIĘ,WIESZ? Dziękuje za wspaniałe słowa. W ogóle, czemu ja wcześniej nie założyłam bloga?! Czemu? Mój świat,pełen komercji i wściekłych ludzi, a tu mam taką pocieszną rodzinkę jaką wy jesteście^^
    HAHAHA wybuchłam histerycznym śmiechem jak czytałam twój komentarz,w momencie"Król duchów to ciota xDDDDDDDDDDDDDD" hahahahaha xD^^

    OdpowiedzUsuń